niedziela, 8 czerwca 2014

Make it simple vol. 5 - Malinlove

Maliny w sezonie w Polsce dostaniemy wszędzie. W charakterystycznych szarych łubianeczkach będą prężyć się przez Nami. Nic dziwnego jesteśmy największym producentem malin.

Maliny nadają się wyśmienicie do jedzenia na surowo ale również do przetworów, soków, konfitur. Olejek malinowy staje się coraz bardziej popularny w domowej kosmetyce, listki można zaparzać, tak jak miętę. Taki napar ma właściwości antybakteryjne, moczo i żółciopędne. A zaparzone suszone maliny, zaparzone mają właściwości przeciwgorączkowe. 

Ale czy kiedyś jedliście sos malinowy taki nie deserowy bez curku? Spróbujcie, Doskonały do sałatek i do kurczaka.

potrzebujemy:
  • 200 ml dobrej jakości, złotej oliwy lub oleju ( bardzo często w swoich przepisach używam oleju rzepakowego),
  • 300 gramów malin, umytych, oczyszczonych. Część można delikatnie widelcem lub łyżką rozdrobnić na miazgę,  
  • do trzech łyżek octu - używam różnych i winnych, i spirytusowych, i jabłkowych ( jak ktoś lubi) i balsamicznego, który zmieni Nam delikatnie kolor sosu na ciemniejszy,
  • jedna cebula szalotka, bardzo dobro pokrojone w kosteczkę, 
  • sól i pieprz do smaku

w Internecie znalazłam też kiedyś przepis na bardziej ostry przepis na sos malinowy do pasztetów, mięs i innych. Jak wiecie nie jem mięsa, więc dlatego odłożyłam do na półkę. Niemniej połączenia malin, miodu, mięty i ostrości może naprawdę fajnie spisać się na talerzu.

  • 100 gram malin (poza sezonem polecam mrożone)
  • łyżka octu balsamicznego
  • 1 łyżeczka suszonej mięty
  • pół łyżeczki pieprzu Cayenne
  • łyżka miodu
Sezon grillowania w pełni, więc powodzenia. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz