Maliny nadają się wyśmienicie do jedzenia na surowo ale również do przetworów, soków, konfitur. Olejek malinowy staje się coraz bardziej popularny w domowej kosmetyce, listki można zaparzać, tak jak miętę. Taki napar ma właściwości antybakteryjne, moczo i żółciopędne. A zaparzone suszone maliny, zaparzone mają właściwości przeciwgorączkowe.
Ale czy kiedyś jedliście sos malinowy taki nie deserowy bez curku? Spróbujcie, Doskonały do sałatek i do kurczaka.
potrzebujemy:
- 200 ml dobrej jakości, złotej oliwy lub oleju ( bardzo często w swoich przepisach używam oleju rzepakowego),
- 300 gramów malin, umytych, oczyszczonych. Część można delikatnie widelcem lub łyżką rozdrobnić na miazgę,
- do trzech łyżek octu - używam różnych i winnych, i spirytusowych, i jabłkowych ( jak ktoś lubi) i balsamicznego, który zmieni Nam delikatnie kolor sosu na ciemniejszy,
- jedna cebula szalotka, bardzo dobro pokrojone w kosteczkę,
- sól i pieprz do smaku
w Internecie znalazłam też kiedyś przepis na bardziej ostry przepis na sos malinowy do pasztetów, mięs i innych. Jak wiecie nie jem mięsa, więc dlatego odłożyłam do na półkę. Niemniej połączenia malin, miodu, mięty i ostrości może naprawdę fajnie spisać się na talerzu.
- 100 gram malin (poza sezonem polecam mrożone)
- łyżka octu balsamicznego
- 1 łyżeczka suszonej mięty
- pół łyżeczki pieprzu Cayenne
- łyżka miodu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz