środa, 2 maja 2012

Shanklish, czyli kolejny ukłon w stronę orientu


Shinklish, shankleesh, sorke, lub sürke jest to ser przygotowywany z mleka krowiego, wytwarza się go w Libanie lub Syrii. Konsystencja jego podobna jest do sera feta. Jest to ser miękki, który z czasem stwardnieje i nabierze mocy. Zazwyczaj podawany jest on w postaci mały kulek i takie też zrobiłam.

Na sitko położyłam sporą lnianą szmatkę, w nią włożyłam dwa jogurty typu bałkańskiego i mocno je posoliłam. Następnie robiłam z niej tobołek i powiesiłam w łazience na patyczku ( od storczyków). Po ponad 24 godzinach zdjęłam pakuneczek i uformowałam przy pomocy łyżeczek prawie kulki. Ponieważ posiadam olbrzymie ilości czarnuszki, postanowiłam ją wykorzystać i obtoczyłam nią kuleczki. Przełożyłam wszystkie do słoika i zalałam olejem słonecznikowy. Teraz nabierają mocy ^^. Gdyby tak upalna pogoda utrzymała się jeszcze przez ok. tydzień do dwóch pewnie część przełożyłabym do lnianych woreczków i powiesiła na balkonie, aby ser wysechł, ale zapowiadają pogorszenie.

Tego typu ser w smaku mogę porównać do serów francuskich.

Można go jeść bez niczego jako przystawkę lub zrobić z niego sałatkę. Wystarczy dodać pomidora drobniutko pokrojoną cebulkę i natkę pietruszki.


Mój wygląda tak :) Postawie je w chłodnym i ciemnym miejscu. Mam nadzieje, że wewnętrzny żarłok, który jest we mnie nie spałaszuje ich za szybko :)