niedziela, 24 sierpnia 2014

coś na słodko - simple as fuck.

Zapiekany kokosowy ryż.

Ale jesienna niedziela.

Dużo się u mnie dzieje. Badania częściowo mam już za sobą. Nowy tatuaż się robi, skończymy go we wrześniu w Norwegii.

Teraz planuje kolejne, lewa ręka będzie mocno etniczna, w zasadzie już jest. a prawa będzie mocno kolorowa. Z każdym dniem dobija się do mnie bardziej ;) tatuaż z GW, może coś takiego?






no tak o Gwiezdnych Wojnach nie wspominałam... uwielbiam. Moim zdaniem nie ma nic lepszego niż maraton GW. A ulubioną zekranizowaną częścią jest oczywiście Imperium Kontratakuje.


Zakończę czymś pocieszającym i słodkim.
Pewnie każdy miał okazję spróbować ryżu zapiekanego z jabłkami. Smak tego dania może kojarzyć się z dzieciństwem, a jak nie to na pewno z przyjemnymi chwilami np. w czasie relaksu.
Przepis na ryż z kokosem jest bardzo podobny do tego klasycznego ale ten ryż przeniesie nas w bardziej egzotyczne rejony.

potrzebujemy:
ryż, biały, długoziarnisty najlepiej nie z paczki - 250 g
masło - 50 g
sól - pół łyżeczki
woda - ok pół litra
mleko kokosowe - 300 ml
wiórki kokosowe - 75 g
różne bakalie - jeśli mamy na nie ochotę.

W garnku należy roztopić masło i uprażyć na nim ryż. Następnie mały mi chlustami dodajemy wodę.
Ryż gotujemy pod przykryciem bez odkrywania, przykrywka może być minimalnie odchylona, tak aby para mogła z garnach uchodzić. Woda powinna odparować, a ryż powinien być miękki ale nie posklejany.
Wiórki kokosowe należy uprażyć na patelni, do momentu aż będą miały złotobrązowy kolor.
Gotowy odsączony ryż mieszamy z wybranymi wg, gustu bakaliami, uprażonymi wiórkami i zalewamy mlekiem kokosowym.
Gotową masę przekładamy do żaroodpornego naczynia  i pieczemy w piekarniku przez 15 minut w temperaturze 150 C.
Gotowe danie możemy przybrać np. plasterkami pomarańczy lub mandarynki.



sobota, 9 sierpnia 2014

Bo z ludźmi, nigdy nie wie się... vol. 2


Bazując na swoim doświadczeniu i doświadczeniu moich bliższych, i dalszych znajomych, urodził się mi w głowie pomysł na serię najgłupszych dialogów, tekstów, pretekstów którymi uraczyli nas ludzie. Koleżanka na swoim wall'u prowadzi spontaniczną serię: Dialogi z podłogi, cytując najgłupsze usłyszane dialogi damsko - męskie.
Ja również, teraz też dla rozhulania bloga postanowiłam opublikować kilka idiotycznych tekstów czy przytoczyć kilka kretyńskich sytuacji.

Każda z Nas pewnie była w nieudanym związku. Wśród moich znajomych funkcjonuje już termin relationshit, od kupy i relacji. Tytułem mikrowstępu, to taki soft w naszym żargonie.

Ostatnio, poznałam wydawałoby się fajnego faceta. Umówiliśmy się na piwo i poszliśmy do kina.
Było w porządku, tylko lekki niepokój wywołał u mnie temat, na który ów Pan cały czas schodził, mianowicie Jego Praca i Internety. Ok, rozumiem powód dla, którego Pan tak bardzo zżył się z Internetami ale bycie tak monotematycznym jest dla mnie nudne ( ile można gadać tylko o jednym!!)  Dobra nie ważne, umówiliśmy się na drugie spotkanie. Z komentarzem: "Muszę je wpisać do kalendarza". Dobra, pomyślałam sobie Pan uporządkowany, mało spontaniczny ale planista. Na dwa dni przed spotkaniem otrzymuję wiadomość, że niestety nie może on się ze mną spotkać, ponieważ w pracy mu się wali i pali, i ma sytuację podbramkową. Czasami bywa poważnie, pożary nagłe terminy etc. Dopisał, że to jeden z najgorszych dni dla Niego ostatnimi czasu i tym samym nie może się pozbierać do kupy, jest w tak kiepskiej kondycji, że nie chce, aby ktokolwiek go oglądał przez najbliższe kilka dni, jak również jest wściekły, a najmniejsza iska może spowodować u niego olbrzymią złość.
Powodem dla którego Pan zrezygnował ze spotkania była decyzja jego szefa o tym, że... ma się przesiąść w inne miejsce w biurze! C'MON !!!  Proszę, jeśli aż tak histerycznie przeżywa fakt, że teraz jego dwa monitory będą na widoku innych współpracowników i wyda się, że na jednym odpalone są wykopy czy kwejki a na drugim tabelki.

Pomyślałam sobie, jakiej furii musiałby dostać gdyby trafił w miejsce gdzie nie ma zasięgu?!

Ps. Dodam, że Pan planista pomylił dni. Umówiliśmy się na czwartek, w kalendarzu zapisał, że na środę.

Proszę!

Zakończę muzyką.

Arctic Monkeys


niedziela, 3 sierpnia 2014

joga i tatuaże vol. 9









Jestem, jestem. Po urlopie był Konwent w Gdańsku, opalanie, gofry na Molo w Sopocie. Powrót do rzeczywistości nie był, aż tak zły. Poszło gładko, nie spodziewałam się tego. 
Zdrowotnie - kiszka... nawrót objawów. Seria badań, na które czeka się miesiącami. W międzyczasie delikatnie zmieniłam dietę, ograniczyłam gluten, ponieważ prawdopodobnie mam "dziurawą kiszkę" Nie mogę go odstawić całkowicie, ponieważ nie wyjdzie w badaniach moja prawdopodobna alergia na niego. 

Pojawił się również nowy tatuaż, inspirowany petroglifami z Tanum. Robimy go u Michała z poznańskiego Six Mad Helen. Dokończymy w niezwykłym miejscu w Norwegii. 

Upały mnie męczą! 

Miłego :D