wtorek, 16 sierpnia 2011

Przepis na zielone domowe pesto



Gotowanie od zawsze było dla mnie chwilą relaksu. Kiedyś warząc 22 kg więcej było ono przygotowaniem do Wielkiego Żarcia i obcowania z ludźmi. Mój dom zawsze był pełen gości, a przynajmniej zawsze chciałam aby taki był. Dlatego bardzo często zapraszałam do siebie znajomych i znajomych „królika”, aby wspólnie zjeść. Jeśli macie ochotę mnie odwiedzić – spoko. Poznajmy się, a prędzej czy później u mnie zjecie.
Nawet wciągając samo białko starałam się, aby nikt nigdy ode mnie nie wyszedł głodny czy spragniony.
Ludzie lubili i nadal lubią u mnie przybywać, a znajome śmieją się do dziś, że idealne ze mnie kandydatka na żonę ;) Gotować lubię, zmywać nie – mam zmywarkę. Odkąd jest mnie mniej staram się większą wagę przykładać do tego co jem i jak jem, a prowadzenie bloga o jedzeniu jest dla mnie wyzwaniem oraz walką z olbrzymią hedonistyczna przyjemnością. Podołam.

Mam duże zaległości w postowaniu, więc zaczynam z kopyta

Najpierw Przepis na Domowe Zielone Pesto.

Co to jest Pesto? Pesto to rodzaj kremowego włoskiego sosu, ponoć z Genui, którego głównym składnikiem jest bazylia, od kilku lat bardzo popularna w Polsce i bardzo łatwo dostępna. Słowo bazylia pochodzi od greckiego besileus – król a idąc dalej tym tropem basilikos czyli królewski.
Pesto doskonale nadaje nie tylko się jako dresing do pomidorów z mozarellą ale również do sałatek, makaronu czy na świeże pieczywo. Ten zielony sos doskonale komponuje się rybami - szczególnie z łososiem, z mięsem - kilka jego łyżek banalną pierś kurczaka zmienia w wielkie danie. Zbrodnią na Pesto jest podgrzewanie go, w czasie gotowania bazylia staje się ciemna i gorzka.
Ja, trzon swojego przepisu znalazłam na jednym z blogów, a ponieważ nie cierpię schematów zawsze robie je ciut inaczej, dlatego nie zawsze robie Pesto zielone, a od kiedy nauczyłam się gotować, każdą rzecz, która mi smakuje w restauracji barze etc., próbuję później zrobić sama. I im więcej odtwarzam, tym częściej dochodzę do wniosku, że doprawiam to lepiej - z prostej przyczyny: robię to dla siebie. W przyszłości podam również przepisy na Pesto czerwone z dodatkiem anchois.
Oryginalne Pesto powinno ucierać się w moździerzu. Niestety takowego nie posiadam, mam za to blender – sprawdza się doskonale.
Od kiedy zaczęłam robić własne Pesto - z ręka na sercu, ani razu nie kupiłam nawet słoiczka w sklepie. Raz tak przygotowane Pesto na pewno wejdzie do stałego repertuary Waszej kuchni.

Pesto Malubha 
Oczywiście przypominam o umyciu zieleniny. Aha bazylia, ta kupiona w supermarkecie nie „postoi” długo dlatego ja swoje Pesto robię zawsze po powrocie do domu z zakupów.
·         1 pęczek bazylii. We włoskim przepisie z XIX wieku podają, że zamiast bazylii można użyć świeżego majeranku lub pietruszki.
·         Oliwa z oliwek ¾ szklanki – jest to klucz do sukcesu, prosta zasada jeśli oliwa jest dobra (np. extra virgin) Pesto też będzie.
·         Twardy ser. Najlepiej jest użyć parmezanu albo ostrzejszego pecorino ale jeśli ich nie mamy nada się każdy inny żółty, twardy ser. Dodajemy go ok. pół szklanki.
·         Pięć, sześć orzechów włoskich, można je zastąpić albo pestkami słonecznika albo jak purysta trzymać się oryginalnego przepisu i użyć orzeszków piniowych.
·         Koniecznie trzeba dodać ząbek czosnku.
·         Posolić i popieprzyć do smaku.
Wszystkie składniki wrzucam do blendera i sieka. Mając już pewną praktykę w przygotowywaniu tego sosu, na oko już wiem czy czegoś nie dodać i czy nie trzeba zmienić proporcji. Konsystencja powinno być kremowa, lepka i siłą rzeczy oleista. Aby sos był „bardziej” oliwy można dodać powoli – tak podają mądre książki. Ja nigdy tak nie robiłam wszystko wrzucałam i mieszałam razem.
Przechowywanie:
Domowe Pesto bez problemu wytrzyma w lodówce w słoiczku ok. tygodnia, chociaż prawda jest taka, ze u mnie nie wytrzymuje nawet dwóch dni ;) Pan Makłowicz, mówił że można je zamrażać… ale czy jest sens skoro przygotowanie zabierze nam max. 5 minut.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz